Niespełnione marzenie papieża
Ks. abp Mieczysław Mokrzycki w książce pt. „Najbardziej lubił wtorki” tak opowiada o św. Janie Pawle II:
– Był wielkim patriotą, wielkim. Kochał Polskę i tęsknił do niej bardzo. Miał takie marzenie, które nie zdążyło się spełnić… Chciał jeszcze raz pojechać w Bieszczady. Jako młody ksiądz schodził je całe. Bardzo chciał tam wrócić. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Castel Gandolfo i po raz pierwszy poszliśmy na spacer, Ojciec Święty powiedział mi tak: „Schodziłem tu każdy zakątek. Ale na początku też nie mogłem się odnaleźć. Brakowało mi gór, brakowało mi Bieszczad. Bardzo chciałbym tam kiedyś wrócić…”.
– Dlaczego się nie udało?
– Ten temat bardzo często wracał w rozmowach z arcybiskupem Michalikiem. Ale warunki materialne, infrastruktura nie pozwalały na to, żeby Ojca Świętego w Bieszczadach przyjąć. Jego i cały papieski orszak. Szkoda. Bo bardzo chciał.
Częściej się mówi o miłości Jana Pawła II do Tatr i tatrzańskich górali. O nich – jak mówi arcybiskup – też często wspominał. Podziwiał w nich siłę ducha i wierność. Długo przeżywał mszę świętą i góralskie przyrzeczenie dane pod Wielką Krokwią w 1997 roku. Kiedy śpiewali mu Góralu, czy ci nie żal… z trudem powstrzymał łzy. W Tatry – już jako Papież – wracał. W Bieszczady – nie. Pewnie także dlatego tak bardzo do nich tęsknił. Najwyższy szczyt Bieszczad zdobył 5 sierpnia 1955 roku. Na najwyższym wierzchołku Tarnicy stoi krzyż upamiętniający wyprawę Karola Wojtyły. Takie niespełnione, polskie marzenie. Żeby wrócić na stare, bieszczadzkie szlaki…
(Fragment książki pt.: „Najbardziej lubił wtorki. Opowieść o życiu codziennym Jana Pawła II”. Mieczysław Mokrzycki, Brygida Grysiak)